Moja posługa w Albercie…

Moja posługa w Albercie zaczęła się od przedziwnego porywu serca. Czułam ogromną potrzebę pójścia do schroniska. Po kilkutygodniowej walce samej ze sobą na argumenty logiczne – poszłam. Nie wiedziałam po co, dla czego, co mam tam robić i jak…. Tak po prostu, kolejne „szaleństwo” w nieobliczalnym planie Bożym na drogę mojego życia.