Kiedy dowiedziałam się, że zapisano mnie się na rekolekcje ,,Modlitwa uwolnienia wg modelu 5 kluczy” ucieszyłam się.

Jednak tydzień przed nimi rozchorowałam się i kiedy czas było jechać popadłam w niechęć: byłam smutna, czułam się niepewnie, osamotniona itp…

Już od progu CEF-u zaczęło się ,,niefajnie”: postawiłam torbę tak, że jedna  siostra –  niestety – przez nią się przewróciła, więc jakby było mało, wzbudziło się we mnie poczucie winy.

Potem jeszcze coś… Pierwsza konferencja – prowadzona przez ks. Sławomira Płusę – bez uprzedzenia  – rozpoczęła we mnie ,,rozdrapywanie starych ran”. Już nawet nie chciało mi się udawać przed innymi, że jest wesoło, bo było mi źle. Drugiego dnia nie było lepiej, prześladowały mnie myśli, że: trzeba było zostać w domu, gorzej pojawiła się we mnie ochota  powrotu, gdyż są one za trudne  dla mnie… Kolejne konferencje pogłębiły ten stan.

Uspokoiłam się wieczorem podczas  spowiedzi św. i w otrzymaniu czegoś pięknego – daru błogosławieństwa Boga Ojca. Od tej chwili wiem, że Bóg jest moim Ojcem, kocha mnie, był i zawsze jest ze mną. Otrzymałam nowe serce i tożsamość. Duch Św. dał mi odkryć moją misję. Tego nie spodziewałam się po tych rekolekcjach, na których miałam przecież uczyć się tylko modlitwy uwolnienia! Trudno wyrazić słowami to przeżycie. Jestem wdzięczna Maryi, która w swoje święto Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel wyprosiła te łaski, których tak bardzo pragnęłam.

W ciągu tych wyjątkowych dla mnie rekolekcji, widziałam jak inni uczestnicy doświadczyli również miłości Boga Ojca, a obecność Ducha Św. dała się odczuć w prowadzących: Michale i ks. Sławomirze oraz j radości uczestników.

Chwała Jezusowi, który pokazał nam Ojca!

Bernadeta ,,Wypłyń na Głębię”