Wspólnota Kana ze SłupskaOdnowy KANA przy parafii św. M. M. Kolbe w Słupsku

W tym roku wspólnota Odnowy KANA przy parafii św. M. M. Kolbe w Słupsku obchodzi swoje 15-lecie. Naszym dziękczynieniem za dar wspólnoty było uroczyste Czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego i Eucharystia przed północą… Cieszymy się, że razem z nami świętowała ten czas słupska wspólnota Charyzmatyczno-Ewangelizacyjna z parafii Świętej Rodziny i Św. Judy Tadeusza.
Jubileusz jest dobrą okazją, żeby dostrzec to wszystko, czym Dobry Bóg obdarzał nas we wspólnocie i podziękować Mu za wszelkie dobrodziejstwa.
Dziękujemy Wszechmocnemu za zaproszenie do wspólnoty każdego z nas… Jesteśmy wdzięczni Panu za Jego Kapłanów, którzy szli i idą z nami przez te lata. Mamy świadomość, że każdy z nich był wielkim darem. Dziękujemy za przemiany, które wciąż dokonują się w naszych sercach i w naszym życiu. Zapraszaliśmy przez te lata Ducha Świętego, wołaliśmy: Przyjdź! I On przychodził. Rozlewał się z mocą w naszej codzienności, nawracał, przemieniał, leczył, ciągle zadziwiał. Czasem nie dostrzegaliśmy, że to już Jego działanie… Dzisiaj to wiemy. I dajemy temu świadectwo.

7 komentarzy

  1. Jestem w Odnowie od 1997 r. Wspólnota jest dla mnie spotkaniem z Bogiem i przyjaźnią z Jezusem Zmartwychwstałym. A przyjaźń z Jezusem to najwspanialsza przygoda, jaką można przeżyć w życiu, która trwa wiecznie.
    Od kiedy jestem w Odnowie cały czas doświadczam obecności i miłości Boga w Trójcy Jedynego. Tutaj narodziłam się do nowego życia i za św. Pawłem mogę powtórzyć „żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus” (List do Galatów 2,20). Wspólnota całkowicie zmieniła moje życie. Dzięki Odnowie nauczyłam się modlitwy uwielbienia Boga, czytania i rozważania Pisma św. Dzięki wspólnym spotkaniom modlitewnym otrzymałam wiele łask w życiu codziennym, zaś dzięki kapłanom prowadzącym zrozumiałam Eucharystię, która jest ciągłym powtarzaniem męki i śmierci Jezusa na krzyżu, aż po zesłanie Ducha Świętego. Spotkałam wielu wspaniałych ludzi, którzy wspomagali mnie swoją modlitwą w trudnych momentach życia: chorobie, cierpieniu, śmierci bliskich. Dziś sama posługuję w diakonii modlitwy Nieszporami.
    Od czternastu lat intensywnie żyję z Chrystusem, pogłębiła się moja wiara, wzrastam duchowo, nie obawiam się trudności rzeczywistego świata, cierpień i bólu, ponieważ Jezus Chrystus jest ze mną. Dziękuję Ci Panie Jezu za łaskę wytrwania w wierze wraz z Odnową w Duchu Świętym „Kana”.
    Chciałabym zadedykować Wspólnocie i wszystkim czytającym moje świadectwo wiersz, który powstał dzięki natchnieniom Ducha Świętego.

    Powitanie rano
    Witam Cię Panie, skoro świt,
    gdy wita Ciebie Ziemia cała,
    śpiewające ptaki i przyroda cała.
    Witam Cię Panie każdego dnia
    i wznoszę modły w tej ciszy,
    by usłyszeć Twój głos
    i w sercu swoim zachować
    i jeszcze długo nad nim medytować,
    słuchać Twojej dobrej rady,
    pouczenia Twej mądrości.
    Panie Boże mojego ocalenia!
    Uczysz mnie Panie jak się radować
    i cieszyć z każdego dnia, który mi dałeś
    i kochać Ciebie Boże całym sercem, duszą i ciałem.
    Gdy skończy się ziemskie pielgrzymowanie,
    na pewno przed Tobą stanę Panie!

  2. Od 4 lat walczę z chorobą tkanki łącznej. Lekarzom, mimo licznych badań, nie udało się dokładnie zdiagnozować moich dolegliwości. W ostatnim czasie nasiliły się bardzo bóle wszystkich stawów, pomimo przyjmowanych leków. Miałam problemy z poruszaniem się. Po modlitwie wstawienniczej bóle ustąpiły. Bardzo dziękuję Bogu za ten dar uzdrowienia.
    Chwała Panu!

  3. Jestem w Odnowie zaledwie od 4 lat, a dobry i miłosierny Bóg uczynił tak wiele dobrego w moim życiu. Chwała Ci Panie!
    Kilka lat temu miałam, aż trzykrotnie ponad normę, przekroczony poziom prolaktyny we krwi, co wiązało się jednocześnie z niemożnością zajścia w ciążę. Dodatkowo, badanie rezonansem magnetycznym, wykryło u mnie mikrogruczolaka przysadki mózgowej. Pojawiły się również zawroty głowy, zachwiania równowagi. Nadal chodziłam na spotkania modlitewne. Milczałam i modliłam się gorąco ufając, że Pan mnie uzdrowi. I stało się! Pewnego dnia na modlitwie wstawienniczej poczułam, że zostałam uzdrowiona. Przykre dolegliwości i niepewność zupełnie ode mnie odeszły. Niedługo po tym czasie Pan obdarował mnie dzieckiem, co przyczyniło się również do nawrócenia mojego męża. Dzięki tym wydarzeniom moja łaska wiary została znacznie pogłębiona. Zauważam i codziennie dziękuję Panu Bogu za łaski, które zsyła dla mnie i mojej rodziny. Bogu niech będą dzięki!
    Jezus Chrystus ten sam, teraz i na wieki!

  4. Mam na imię Basia. Do wspólnoty KANA trafiłam w 2002 roku, kiedy zamieszkałam w nowej dzielnicy Słupska i znalazłam się w nowej parafii. Czułam, że potrzebuję być we wspólnocie. Kiedy rozmawiałam o tym z Panem Bogiem, czułam, że mam wybrać właśnie tę wspólnotę. I nie żałuję tej decyzji. Opiekunem KANY był wówczas ksiądz Sebastian i właśnie rozpoczynał Seminarium. Spodobał mi się sposób, w jaki nauczał i mówił o Panu Bogu.
    Powoli zaczęłam przychodzić na spotkania…
    Dzisiaj chcę się podzielić tym, jak Duch Święty prowadzi i działa w moim życiu, jak Jezus leczy moje serce. Do 16 roku życia byłam praktycznie wypełniona poczuciem lęku, który rodził się z silnego osamotnienia, z poczucia odrzucenia, z braku poczucia bezpieczeństwa. To było związane z tym, że dorastałam w rodzinie dysfunkcyjnej. Wchodziłam w dorosłe życie z urazami, z którymi nie potrafiłam sobie poradzić a to z kolei odbijało się na moich relacjach z ludźmi. Mimo, iż rodzice dopilnowali, żebym razem z moim rodzeństwem uczęszczała na niedzielne Msze Św., żebyśmy przyjęli wszystkie sakramenty, nosiłam w sobie głębokie rany. Dziś widzę, że te rany mają też w sobie moi rodzice…
    Kiedy miałam 15 lat po raz pierwszy zetknęłam się z Odnową w Duchu Świętym. Słuchałam, jak ludzie mówili o Panu Bogu jako o Miłości, ale trudno mi było patrzeć na Niego, jak na MIŁOŚĆ. Trudno mi było uwierzyć, że Chrystus umarł na krzyżu konkretnie za mnie. Aż któregoś dnia bardzo dotknęły mnie słowa Psalmu 45 (11-12): „Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o twym narodzie, o domu twego ojca. Król pragnie Twej piękności. On jest twoim Panem, Oddaj mu pokłon”. A później inne słowa z Księgi Izajasza (54, 11-14):
    „O nieszczęśliwa, wichrami smagana, niepocieszona! Oto Ja osadzę twoje kamienie na malachicie i fundamenty twoje na szafirach. Uczynię blanki twych murów z rubinów. Bramy twoje z górskiego kryształu a z drogich kamieni – całe obramowanie twych murów. Wszyscy twoi synowie będą uczniami Pana […] Będziesz mocno osadzona na sprawiedliwości. Daleka bądź od trwogi, bo nie masz się czego obawiać, i od przestrachu, bo nie ma on przystępu do ciebie”.
    Czytałam je wielokrotnie i czułam w sercu, że te słowa Pan Bóg kieruje do mnie, chociaż wtedy nie do końca je rozumiałam. Ciągle we mnie istniały bariery…. Ale Duch Święty zaczął już swoją pracę. Powoli uzdrawiał moje wnętrze, zmieniał mój niewłaściwy obraz samej siebie. Odbudowywał mnie tak, jak powiedział. Zrywał te więzy, które mnie krępowały. Zdejmował ze mnie cały emocjonalny bagaż, jaki nosiłam od dzieciństwa. Dziś doświadczam już całkowitego uwolnienia z lęku od samotności i braku poczucia bezpieczeństwa. Zmienił się również mój niewłaściwy obraz Pana Boga, stopniowo odkrywałam Pana Boga jako kochającego Ojca. Uczyłam się patrzenia na siebie w taki sposób, w jaki On patrzy na mnie.
    To uzdrawianie dokonywało się przez relacje z ludźmi, ale przede wszystkim w czasie adoracji. Pan Bóg cały czas wypełnia swoje Słowa, które kierował i kieruje do mnie. Wydobywa to wszystko, co we mnie umieścił, a co było tłumione przez lata.
    Pod koniec ubiegłego roku po spowiedzi „zamykania furtek szatanowi”, którą zorganizował dla naszej wspólnoty ksiądz Piotr, zobaczyłam, że jest jeszcze w moim wnętrzu wiele obszarów nieuświadomionych i zapomnianych. One tkwiły bardzo głęboko a ja z powodu ogromnego lęku przed zranieniem i odrzuceniem, nie wpuszczałam tam nie tylko ludzi, ale nawet samego Pana Boga. Po prostu – bardzo się bałam i to było silniejsze.
    Od ponad roku odkryłam na nowo Sakrament Pojednania. Zrozumiałam, że jest to nie tylko Sakrament Przebaczenia. Jezus podczas spowiedzi wewnętrznie mnie uzdrawia, leczy zranione emocje, uczucia, pamięć i czyni mnie bardziej wolną.
    Dziękuję Duchowi Świętemu, który cały czas, stopniowo pomaga mi zmierzyć się z przeszłością i z tym, co było dla mnie trudne i sprawiało wiele bólu. Dziękuję Jezusowi, który pokazuje mi i daje odczuć, że był ze mną w tych trudnych momentach i razem ze mną cierpiał, i mnie rozumie, bo sam tego doświadczał. Dziękuję za wszystko, czego Bóg dokonał i dokonuje we mnie i w całym moim życiu.
    Basia

  5. Jestem we wspólnocie KANA od 14 lat. Od czasu, kiedy w trudnym momencie mojego życia bardzo potrzebowałam pomocy. Szukałam jej rozpaczliwie u Pana Jezusa i nie bardzo wiem, jak to się stało, ale… znalazłam się we wspólnocie, w parafii na drugim końcu miasta. Sama bym tego nie wymyśliła… Jednak wiem, że dostałam tu najlepszy „pakiet pomocowy” – z łaską nawrócenia, przemianą serca i życia, z hojnymi darami aż po dzień dzisiejszy. I z ludźmi, często jak ja poranionymi, ale wspierającymi się wzajemnie modlitwą i nadzieją.
    Przez te lata najczęściej towarzyszyło mi uczucie zadziwienia – że tyle rzeczy nie wiedziałam, nie rozumiałam, nie dostrzegałam. A wydawało mi się, że przeszłam dobrą formację religijną… Nic bardziej błędnego – dopiero w tej wspólnocie Pan mnie nawraca. Tutaj poprowadził mnie do modlitwy dziękczynienia i uwielbienia. Dzięki Jego kapłanom, którzy zawsze byli dla mnie wielkim darem, tutaj doświadczyłam dobroci Boga i odkryłam piękno Kościoła. Jestem wdzięczna Wszechmocnemu za wszystkie Jego niespodzianki w moim życiu. Bo one są zawsze dobre.

  6. Mam na imię Marysia. Jestem we wspólnocie KANA ok. 10 lat. To tutaj zaprzyjaźniłam się z Duchem Świętym. Chciałabym opowiedzieć jak On działa w moim życiu.
    Każdego dnia przed wyjściem z domu zapraszam Jezusa, Ducha Świętego, Maryję i Anioła Stróża, aby prowadzili mnie i towarzyszyli mi w różnych wydarzeniach każdego dnia, aby wypełniła się w moim życiu Wola Boża. I Oni prowadzą mnie… najczęściej do ludzi zagubionych, nieszczęśliwych, samotnych, chorych i tych, którzy odeszli od Pana Boga. Nie wybieram tych ludzi, ale tam trafiam… Jestem z tymi ludźmi, mówię im, że nie są sami, że Bóg ich kocha i troszczy się o nich. Mówię im o Bożym Miłosierdziu… I widzę, jakie to dla nich ważne.
    A wieczorem, podczas Mszy Świętej, zawierzam wszystkie napotkane osoby Matce Bożej. I proszę dla nich o potrzebne łaski. Codziennie dziękuję i uwielbiam Boga za każdy przeżyty dzień.

  7. Od kilku lat uczestniczę we wspólnej modlitwie w Odnowie. Bardzo pragnęłam poczuć obecność Boga. Momentem przełomowym była spowiedź tzw. furtkowa. Pozamykanie obszarów tzw. furtek, którymi wchodził szatan w moje życie, okazało się dla mnie bardzo istotnym elementem w rozwoju życia duchowego. Pod koniec spowiedzi czułam, jak dobry Bóg wyciąga ręce , aby mnie objąć i przytulić do serca.
    Natomiast podczas seminarium zrozumiałam, że z tego, co się zawierzy (osoby , sytuacje, nawet swoje własne wady i słabości) Matce Bożej zostanie wyprowadzone dobro, Ona uratuje. Od tamtej chwili dużo łatwiej przychodzi mi modlitwa na różańcu, która była dla mnie trudną i męczącą, mimo moich szczerych chęci. Chwała Panu!

Comments are closed.