Zawodowa drużyna ewangelizacyjna, członkowie większej wspólnoty, a w innym czasie małżonkowie, rodzice, pracownicy – Mocni w Duchu. To właśnie 9 osób z tego zespołu wraz ze swoim opiekunem, ojcem Remigiuszem Recławem przeprowadziło dla naszej wspólnoty parafialnej niezwykłe rekolekcje. Niezwykłe, bo ani nie w Adwencie, ani w Wielkim Poście, niezwykłe, bo prowadzone przez cały zespół a nie samego księdza, a poza tym niezwykłe ze względu na niesione treści.
Tematem rekolekcji było bowiem – wydawałoby się, oczywiste stwierdzenie: Jezus żyje. Oczywiste, ale na ile przemyślane przedtem?
Ojciec Remigiusz każdego dnia od niedzieli, 31 maja, począwszy aż do wtorku, 2 czerwca, głosił tę prawdę coraz bardziej umacniając w niej słuchaczy. Uczestniczyli w nich zarówno członkowie Odnowy w Duchu Świętym Nazaret, którzy w duchowy sposób chcieli się przygotować do obchodów 30-lecia istnienia wspólnoty, jak i inni uczestnicy, zarówno z parafii p.w. Świętej Rodziny, jak i spoza.
W niedzielę ks. Remigiusz głosił kazanie na wszystkich mszach św., a zespół Mocnych animował muzycznie prawie wszystkie, za wyjątkiem pierwszej – msze. Niedzielne głoszenie rozpoczęło refleksję nad tym, jakiego Boga wyznajemy – czy jest on dla nas Bogiem żywym, czy umarłym. Czy wchodząc do kościoła na celebrację świętej Eucharystii jesteśmy gotowi powiedzieć Bogu, który słyszy i pragnie nas wysłuchać, jakie mamy problemy, jakie radości, co się dzieje w życiu czy raczej przychodzimy do boga, który nie słyszy, wszak jest martwy i tym samym niezależnie od przedstawianych modlitw, musimy się o siebie zatroszczyć. Słysząc takie słowa, nietrudno o rachunek sumienia, ile razy zachowaliśmy się tak, jakby Bóg nie żył, a przynajmniej jakby się nie interesował. Wychodząc od tej refleksji w kolejnych dniach przechodziliśmy przez kolejne etapy odsłaniania prawdy o Bogu żywym. Na koniec niedzielnego świętowania wszyscy mieli okazję uczestniczyć w pięknym koncercie, angażującym wszystkich do wspólnego uwielbienia Boga śpiewem, gestem i tańcem. Tak, jak Dawid z domem Izraela „tańczyli przed Panem z całej siły przy dźwiękach pieśni i gry na cytrach, harfach, bębnach, grzechotkach i cymbałach” (2 Sm, 6,5). Instrumenty inne, ale ten sam Duch ożywiał w nas zdolność śpiewu, gry, klaskania i radosnego uwielbienia gestem.
Skoro już poczyniliśmy refleksję nad Bogiem, który żyje – w poniedziałek nadeszła chwila, by zastanowić się nad rodzajem modlitwy i uwielbienia, które składamy Bogu – czy są one wymuszone, czy płyną z miłości. Ks. Remigiusz przeprowadził eksperyment w grupie słuchających kazanie kobiet i mężczyzn. Poprzez życiowe przykłady, w które zaangażowaliśmy się jako słuchacze naszą wyobraźnią, wyraźnie nas utwierdził w przekonaniu, że tylko to, co płynie z głębi serca, z miłości, podoba się ludziom, ale także Bogu, na którego wzór i podobieństwo przecież zostaliśmy stworzeni. Dlatego też, bezpośrednio po Mszy św. kontynuowaliśmy nasze trwanie na modlitwie uwielbienia, oddając cześć Bogu, który tak bardzo pragnie naszego trwania w Nim i z Nim.
We wtorek zaś nasza uwaga została skierowana na uzdrowienie tego, co jeszcze niedomaga, na słuchanie tego, co Bóg chce nam powiedzieć. Ks. Remigiusz doskonale podkreślił, że każda Msza Św. daje nam okazję do uzdrowienia. Jednak specjalne ogłoszenie, że na koniec rekolekcji będzie Msza Św. z modlitwą o uzdrowienie działa w specjalny sposób na ludzi. Dzięki temu to my, uczestnicy Eucharystii czujemy, że w szczególny sposób możemy doświadczyć łaski. Przychodzimy przemienieni, z innym nastawieniem i większym entuzjazmem, uczestniczymy też w bardziej zaangażowany i świadomy sposób. I znów – niby oczywistość, a jednak taka, którą nie każdy w codzienności sobie uświadamia. Pewnym jest bowiem, że żadna modlitwa nie niesie za sobą większych możliwości niż uczestnictwo w świętych obrzędach Eucharystii, w których sam Jezus – żywy i prawdziwy daje nam Swoje Ciało i Swoją Krew. Pewnym jest jednak też, że bywamy rozproszeni, czasami wręcz na pół świadomi tego, co dzieje się na ołtarzu. Tymczasem Msza Św. z modlitwą o uzdrowienie – o, to już coś! Ilu z nas tak czasem myśli? Dobrze, że po raz kolejny przypomniano nam wszystkim o prawdzie i oczywistości, która wcale tak oczywista nie była. Dzięki temu, uczestnictwo w Eucharystii może stać się najpiękniejszym momentem niedzieli i każdego dnia.
Po takim kazaniu nie mogło zabraknąć właśnie wspomnianej modlitwy o uzdrowienie, a dzięki darom prowadzących mogliśmy słyszeć, jak wielu zostało uzdrowionych fizycznie. Wielu zapewne doświadczyło także przemiany serc.
Każdego dnia po zakończeniu refleksji ks. Remigiusza, mieliśmy okazję posłuchać jak Bóg, który żyje, słyszy i słucha, działa w życiu członków zespołu Mocni w Duchu. Słyszeliśmy i o trudnych relacjach, i o uzdrowieniu wewnętrznym, i o uzdrowieniu zewnętrznym. Każdy mógł się przekonać, że to co po ludzku niemożliwe nagle stało się pewnikiem i jak czasem trudne sytuacje potrafiły spowodować niezwykłą zmianę w życiu, które nagle zaczynało nabierać głębokiego sensu.
By dać świadectwo zespół Mocnych w Duchu nie tylko głosił świadectwa czy to słowem, czy obecnością, ale także animując msze pomagał w pięknym przeżywaniu liturgii.
Za odwagę, za głębię, za moc ducha w Duchu odwiecznym dziękujemy Mocnym w Duchu na czele z ks. Remigiuszem. Życzymy by nigdy nie zabrakło mocy w Duchu Świętym, by trwali w radości i by w codzienności byli odblaskiem prawdy o życiu w obecności żywego Boga.

Marta Woźniak-Hoffmann