Mijają trzy dni , jak wróciłam z rekolekcji w Koszalinie, a ciągle jestem pod wrażeniem tego, co się tam działo, czego się uczyłam, czego byłam świadkiem – czego doświadczyłam. Najsilniejsze emocje przeżyłam trzeciego dnia, kiedy pojechaliśmy wszyscy na Mszę Świętą do kościoła pw. Św. Józefa Rzemieślnika i tam, po Mszy, około godz. 20, podzieleni na 13 zespołów modlitewnych, posługiwaliśmy modlitwą wstawienniczą o uzdrowienie. Ks. Andrzej Grefkowicz – prowadzący rekolekcje i nauczający nas, powiedział, że musimy być przygotowani „na wszystko”, bo wszystko jest niewiadomą, nie możemy przewidzieć, kto do nas przyjdzie, czy przyjdzie, z czym przyjdzie, ile to może być osób – a może nikt nie przyjdzie… Uroczyste napięcie rosło. Umysły stawały się coraz bardziej skupione – za to serca coraz bardziej otwarte – też „na wszystko” … co najpiękniejsze. Na Miłość. Ledwie zajęłyśmy wyznaczone nam miejsce, podeszła do nas kobieta w czerni. Kiedy przedstawiła swoją sytuację, dramat rodziny – dreszcze przerażenia przeleciał przez plecy. Wszystkich członków rodziny dotykała tam nawałnica chorób i nieszczęść. Ona płakała, nam szkliły się oczy. Połączyłyśmy się w gorącej modlitwie. Szlochająca kobieta powoli wyciszała się, po jakimś czasie, kiedy modlitwa milkła – ta pani wyglądała na spokojną, silniejszą. Uściskała nas, dziękując Bogu za wysłuchanie – a nam za modlitwę wstawienniczą. Było to niesamowicie wzruszające. Potem podchodziły następne osoby i następne. Czuwający na całością ksiądz powiedział, że do każdego zespołu przyszło po kilkanaście osób, do naszego 11. Dla mnie to był szok, że aż tyle osób szukało pomocy i wsparcia w kościele, że tylu, z zaufaniem, złożyło swój los w ręce Jezusa. To buduje i wzmacnia. Ja ze zdumieniem zauważyłam, że modlitwy trwały dwie godzimy, bo zbliża się godz. 22. Uświadomiłam sobie, że tak „normalnie” – po pół godzinie powinien mnie boleć kręgosłup, bo od wielu lat mam z nim problem i nie mogę bez bólu stać dłużej niż pół godziny. Teraz stałam dwie i nie czułam bólu, nie czułam bólu po położeniu się spać i … nie czuję teraz! Chwała Panu! Dziękuję, że mogłam brać udział w tych rekolekcjach.

Monika Cyraniak