Zaufałam Panu i już …

Jestem osobą wierzącą w Pana Naszego Jezusa Chrystusa, od wielu lat związana z Odnową w Duchu Świętym. Pomimo wielkiej potrzeby serca i duszy nigdy nie miałam okazji uczestniczyć w rekolekcjach wyjazdowych organizowanych przez Odnowę w Duchu Świętym. Najpierw małe dzieci, często nie mogłam dostać urlopu w czasie przypadającym na rekolekcje, a bardzo często zwykłe lenistwo powodowało, że nie podejmowałam próby.

O rekolekcjach w dniach 18-20.02.2011 r w Witkowie słyszałam wcześniej, lecz z racji mojego złego stanu zdrowia w ostatnich dwóch miesiącach,  rzadko uczestniczyłam w spotkaniach wspólnoty dlatego też nie skupiałam uwagi na tym wyjeździe , a raczej myślałam o czekającym mnie wkrótce wyjeździe do szpitala.

Dzień przed  rekolekcjami  uczestniczyłam w spotkaniu modlitewnym mojej wspólnoty, na którym „dopinano”  szczegóły wyjazdu. W trakcie zapragnęłam bardzo, że też chcę tam być. Okazało się, że mogę.

W dniu wyjazdu  okazywało się, że ciągle coś staje na przeszkodzie, coś nagle muszę załatwić , ktoś dzwoni, przychodzi, znajomi u których córka miała nocować nie odbierają telefonu .Przed wyjściem z domu niechcący rozdrapuję narośl , która kilka lat temu pojawiła mi się na twarzy w okolicy nosa. Zaczęła intensywnie cieknąć krew. Pojawił się strach, co teraz będzie? Wielokrotnie, gdy patrzałam na to zmienione chorobowo miejsce – wiedziałam, że muszę się z tym zmierzyć kiedyś chirurgicznie. Wiedziałam, że nie można takich rzeczy „ruszać” samemu. Czasu do wyjścia coraz mniej,  rana krwawi, telefon milczy…..Pierwsza myśl: Nie jadę! Później -Nie!!!

Pociągnęłam naderwaną skórę ,zakleiłam chusteczką i jak zwykle: „Panie ratuj”. Zadzwonił telefon, córka wyszła, a ja tuż za nią.

W trakcie rekolekcji, nie miałam czasu przyglądać się w lustrze, a za to wieczorem po zakończonym dniu adorowałam Pana. Po powrocie do domu zauważyłam, że rana się zagoiła. Obecnie nie ma śladu , że kiedyś coś tam było.

Chwała Panu !!!

Danka