Tegoroczny urlop, planowałam spędzić gdzieś w kraju. A tak naprawdę, to nie planowałam. Myślałam, że może pojadę do kuzynki, na drugi koniec Polski, albo do dawno nie widzianej koleżanki, w jeszcze inny zakątek kraju. Wszystko jednak było niepewne, głównie ze względów finansowych.
8 lipca, tuż przed kolejnym „Koszalińskim Wieczorem Uwielbienia”, dowiedziałam się o pielgrzymce do Medjugorje. Moje serce zapaliło się natychmiast na myśl o tym wyjeździe, chociaż wiedziałam, że raczej mnie na niego nie stać. Później, jak o tym myślałam, zdziwiona byłam swoją reakcją, bo nigdy wcześniej, nawet słysząc o organizowanych pielgrzymkach w to miejsce, nie myślałam nawet przez chwilę, o wyjeździe do Medjugorje. Uważałam, że należy z tym poczekać do oficjalnego uznania objawień przez Kościół i nawet nie wczytywałam się w treść objawień.
Dziwnym „zbiegiem okoliczności”,  kilka dni wcześniej, zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską. Było to dla mnie wielkie wyzwanie, jeszcze rok temu, z podziwem i tęsknotą patrzyłam na osoby modlące się tą nowenną, nie mając zbytnio nadziei, że mnie kiedykolwiek uda się ją odmówić (zwłaszcza, że różaniec odmawiałam nie za często). Ale przyszedł taki dzień, kiedy postanowiłam spróbować. Wyjazd do Medjugorje, był dla mnie prezentem od Maryi, taką wisienką na torcie, po trudzie podjętej ewangelizacji na „Przystani z Jezusem”, i po podjęciu nowenny pompejańskiej.
W dalszym ciągu nie wiedziałam jednak, czy w ogóle pojadę. Ponieważ urlop zawsze spędzam z synem, wyjazd kosztowałby mnie podwójnie, a oszczędności zbyt wiele nie miałam. Nasz wyjazd poprzedzał szereg cudownych „przypadków”: „przypadkowo” wyrobiony paszport dla Mateusza, „przypadkowe” koszty pielgrzymki, mieszczące się w naszym budżecie, „przypadkowe” dodatkowe środki finansowe, tuż przed wyjazdem.
W Medjugorje dowiedziałam się, że to było wezwanie Maryi. Niesamowici pielgrzymi, z którymi podróżowałam – rodziny i przyjaciele wspólnoty Cenacollo. Pani pilot – Dominika – była dla mnie wspaniałym przykładem, jak w praktyce iść za głosem Ducha Świętego, no i miejsce, kościół św. Jakuba. Tam czas się dla nas zatrzymał. Każdego dnia, żyliśmy orędziami Maryi, Jej obecnością pośród nas. Niby nic nowego: codziennie trzy części różańca, Eucharystia, modlitwa, droga krzyżowa, ale było mi tam wyjątkowo dobrze, czułam się jak dziecko prowadzone przez Ojca, który chce pokazać mi właściwą drogę do domu.
Po powrocie do domu, ktoś mnie spytał, czy widziałam coś niezwykłego, wirujące słońce, czy temu podobne znaki. Uśmiechnęłam się tylko, bo nie po to tam pojechałam i nie takich znaków oczekiwałam. Pan przyszedł do mnie osobiście, w liturgii słowa, w naszym kapłanie – opiekunie ks. Łukaszu i jego słowach, w poście i modlitwie, w poruszeniach wewnętrznych i w osobach, które tam spotkałam.
Niesamowite było też to, że wielokrotnie w ciągu tych kilku dni widziałam osoby, które przypominały mi kogoś znajomego. Był to dla mnie znak, że powinnam oddać Bogu te osoby w mojej modlitwie.
Szczególny był ostatni dzień, kiedy to mieliśmy przed wyjazdem Mszę św. we wspólnocie Cenacollo. Przygotowując się wcześniej, przez czytanie w domu liturgii słowa, odkryłam, że Ewangelią z tego dnia są słowa, które nasza wspólnota otrzymała, jako słowa przewodnie na ten rok. Dodatkowo, w dzień ten, odbywał się Wieczór Uwielbienia. Był to kolejny znak dla mnie, aby modlić się tego dnia szczególnie w intencji mojej wspólnoty, całej Odnowy diecezjalnej i „Koszalińskich Wieczorów Uwielbienia”.
Kończąc, chciałabym przytoczyć Marcina Zielińskiego, który na stadionie narodowym, mówił o czterech punktach ewangelizacji w odniesieniu do Maryi:
  1. Maryja mówi Bogu „TAK”
  2. Maryja zostaje napełniona Duchem Świętym
  3. Maryja rusza w drogę – ewangelizacja
  4. Kończy się uwielbieniem Boga (Nawiedzenie św. Elżbiety)
Moja pielgrzymka do Medjugorje była pielgrzymką zaufania Bogu, zachętą do powierzenia się Jemu całkowicie przez ręce Maryi. Mówiąc Bogu „TAK”,  w służbie we wspólnocie, podjęciu nowenny pompejańskiej, czy też chociażby, w wyjściu na ewangelizację, na „Przystań z Jezusem”, otrzymałam więcej niż się spodziewałam. Dlatego wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim zbawcy.

Agnieszka Szalawska – Odnowa w Duchu Świętym „Veni Creator” z Koszalina